Po ostatnich wojażach dziś dostałem przypływu energii. Forma rośnie wystarczy spojrzeć na średnią. Po drodze wpadł mi też fajny pomysł na wyprawę. Mam nadzieje że uda się go kiedyś zrealizować:)
Nie pada to myślę sobie warto korzystać i ruszam na rower. Po jakichś 500 metrach zatrzymuję się i zastanawiam czy jechać czy zawracać bo zaczyna kropić i nadciągają niezłe chmury. Postanawiam jechać dalej i jak się rozpada to wracać. Wyruszam więc z Szopienic dalej jadę przez Nikiszowiec, Janów, Mysłowice bez deszczu dojeżdżam do Mysłowice Larysz i tu łapie mnie burza przez chwile jadę w deszczu aż w końcu zatrzymuje się pod jakimś małym daszkiem aby przeczekać ulewę. Przemoczony jak jasna cholera. Myślę sobie "masz pecha". Akurat dziś musi padać. Przestaje. Jadę po mokrej nawierzchni przez Mysłowice Morgi, Wesołą na Giszowiec dalej przez Dolinę 3 Stawów na Nikiszowiec i do domu do Szopienic. Brudny jak Świnia.
Robi się ciepło więc pora zacząć szlifować formę przed wakacyjnymi wojażami. Jako że pracuje nie pozostaje mi nic innego jak jazda wieczorami. Zaczynam dziś. Początkowo martwi mnie padająca mżawka ale po kilku chwilach na szczęście przechodzi. Z Szopienic udaję się przez Nikiszowiec na Dolinę 3 Stawów do centrum Katowic a potem do domu. Generalnie nie było najgorzej choć minusem jazdy w nocy jest na pewno 3 razy większa ilość zaliczonych dziur w nawierzchni naszych kochanych dróg.